czwartek, 27 grudnia 2012

Odcięta

Taaak, nadal jestem odcięta od szybkiego transferu w świecie internetowym. To już 14 dni i to jakaś kpina w dzisiejszych czasach. Nasz kochany dostawca kabla, którym płynie do nas necik i telefon także ma swoich klientów głęboko... gdzieś. Wielokrotne interwencje i rozmowy na infolinii nic nie dają, wciąż obiecują, że naprawa jest zaplanowana na jutro, że dziś byli nie mieli ze sobą odpowiednich narzędzi, że cośtam, cośtam. Mam takie wrażanie, coraz silniejsze zresztą, że infolinia nie jest po to, aby mieć rzeczywisty kontakt klient-firma, tylko po to, aby klient mógł się wygadać jak u psychologa na kozetce. Klient ucieszony, że problem zgłosił, ulżyło mu, a to co z tym zgłoszeniem rzeczywiście dzieje się to już inna sprawa. Biedni konsultanci także nie mają wielkiej mocy sprawczej, pracowałam kiedyś w wieeeeelkiej firmie i wiem, że procedura goni procedurę i niestety, pomimo dobrych chęci nie da się zrobić nic. Nie ma więc co się wyżywać na konsultantach, tylko że w takiej sytuacji człowiek złości się podwójnie: 1. nie mam netu i telefonu, 2. jeśli zgłaszanie problemu nic nie daje, to co mam zrobić? Jednym słowem bezsilność dobija i, niestety, przypominają się czasu PRLu. Niektóre firmy pozmieniały nazwy, właścicieli, mają wielkich speców od PRu, a w środku... to samo co było kiedyś.

A na zakończenie - ilustracja tematu. Mój kabel od internetu i telefonu na słupie. Wykonanie powala! Naprawa zaplanowana jest na 28 grudnia czyli na jutro. Zobaczymy, czy się wywiążą z kolejnej już obietnicy. Niech to naprawiają szybko, bo mam parę udziergów do pokazania :)
Śmiejemy się w domu, że sami naprawimy sobie ten kabel , tylko niech dadzą nam jakąś instrukcję. W końcu drabina w domu jest ;)

Mam nadzieję, że u Was po świętach dobrze :) Pozdrawiam z zastępczego, powooooooooooolnego łącza :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz